Plażować trzeba umieć! Ale co trudnego jest w wypadzie na plażę? Rozkłada się ręcznik, rozbija się parawan i hyc! do wody. Z jakiegoś jednak powodu w roku 2013 w polskim morzu utonęły aż 43 osoby, co w zestawieniu z rokiem 2012, kiedy ofiar Bałtyku było 12, daje przerażający obraz. Czy kultura pływania Polaków jest aż tak niska? Czy naprawdę nie znamy plażowego BHP? Dlaczego każdego roku ginie coraz więcej osób nad morzem?

Na początek należy ustalić jedną rzecz: plażowanie, czy to nad jeziorem, zalewem czy morzem – nie jest łatwe. Na relaksujących się nad wodą czyha wiele zagrożeń, które w najlepszym wypadku mogą nam utrudnić życie, a w najgorszym – doprowadzić nas do śmierci. Trzeba więc korzystać z plażowania w sposób przemyślany, rozsądny i odpowiedzialny.

Do wyjścia na plażę należy się dobrze przygotować. Wiadomo, że korzystamy z wypoczynku nad wodą przy pięknej słonecznej pogodzie, często wręcz upalnej.  Niezbędny więc aby skutecznie przeciwdziałać szkodliwemu promieniowaniu słonecznemu jest krem z odpowiednio dobranym filtrem. Dla wrażliwej skóry dzieci wskazane są kremy o wysokich faktorach, a w przypadku dorosłych – dobrane odpowiednio do karnacji i stopnia wcześniejszego opalenia. Nie ma nic gorszego niż urlop rozpoczęty zbyt intensywnym opaleniem, które na kilka dni uziemia nas w cieniu i nie pozwala w pełni cieszyć się słonecznymi dniami.

Bezwzględnie na głowie każdego dziecka musi znajdować się kapelusik, czapeczka lub chustka. Przy naprawdę gorących dniach o nakryciu głowy nie powinni też zapominać dorośli. Na plażę należy zabrać zapas świeżej wody – przy wysokich temperaturach powietrza konieczne jest regularne uzupełnianie płynów w organizmie. Dobrze jest też zaopatrzyć się w kanapki lub inne przekąski – kąpiele wodne wzmagają apetyt J.

Oprócz tego istnieje dowolność plażowych akcesoriów: fani dmuchanych rekinów zabierają dmuchane rekiny, fani wylegiwania się na leżakach – biorą leżaki, a ci co nie wyobrażają sobie plażowania bez budowy zamku z piasku – zabierają szpadel lub małą koparkę J.

Zasada jest jedna: plażujemy tylko na plażach strzeżonych przez ratowników WOPR! W razie jakiegoś nieszczęścia ratownicy są w stanie dobiec oczywiście na plażę obok, ale wiadomo że najbezpieczniej jest pod ich czujnym okiem. Kąpielisko strzeżone ma też zaznaczone odpowiednimi bojami strefy w wodzie: żółte boje pokazują gdzie mogą się kąpać początkujący, a czerwone – zaawansowani. Na plażach strzeżonych wywiesza się też flagi informacyjne: czerwona oznacza, że nie wolno wchodzić do wody, a biała że wolno pływać. Należy absolutnie unikać dzikich plaż! Cisza, spokój i brak tłoku są kuszące, ale na dzikiej plaży nie znajdzie się nikt, kto mógłby nas uratować gdybyśmy zaczęli tonąć…

Należy unikać pływania tuż po obfitym posiłku, a już zupełnie zabronione jest wchodzenie do wody po alkoholu! Jest to zakaz kategoryczny i bezwzględny! Alkohol jest jedną z głównych przyczyn tak wielu utonięć w Bałtyku. Człowiekowi wydaje się, że po piwku czy dwóch jest w stanie pływać tak samo jak gdyby był zupełnie trzeźwy, ale jest to złudne wrażenie. Piłeś? Mocz nogi przy brzegu. Nie pływaj, nie nurkuj, nie szalej na dmuchanych zabawkach.

Rodzice muszą pamiętać, że ich pociechy mogą wchodzić do wody tylko i wyłącznie pod ich opieką. Dzieje się tak również na plaży strzeżonej: ratownik to nie jest niańka i nie płacą mu za to żeby pilnował cudzych dzieci, ale za to, żeby interweniował w kryzysowej sytuacji.

Na plaży zabrania się śmiecenia, a palacze powinni również pamiętać, że wtykanie peta w piach po wypaleniu papierosa jest bardzo niekulturalne. Ten pet nie zniknie, pojawi się na piachu tuż po pierwszym sztormie, zdobiąc brzeg morza (wraz z resztą sobie podobnych) efektownym petowym szlaczkiem.

I na koniec bardzo ważne: numer alarmowy WOPR to 601 100 100. Widzisz że ktoś tonie? Dzwoń! A w swoim telefonie warto mieć w kontaktach wpisany jeden numer opisany jako ICE. Osoba oznaczona w telefonie w ten sposób jest tą, którą należy informować w razie wypadku.

Facebook
YouTube
Instagram