Niestety, to prawda – wakacje się skończyły. Pod Brzozami już od tygodnia obowiązuje posezonowy cennik, eskadra robi gruntowne posezonowe porządki, a ja mam zdecydowanie posezonowy humor. Posezonowy, czyli jaki?, zapytacie. Nie da się tego opisać jednym słowem, jest to mieszanka emocji atakujących ze wszystkich stron. Na pewno złość i rozżalenie, bo przecież dopiero co był czerwiec i dreszczyk niecierpliwości – przyjadą Goście, czy nie? A jeśli przyjadą, to jacy? Czy nowi będą fajni? Do tego duuuuża dawka melancholii -koniec sierpnia to czas, kiedy na spokojnie przeglądam brzozowe galerie zdjęć i wspominam sobie Was wszystkich (niejedna łezka w oku się zakręci, uwierzcie).
To był dobry sezon. Stało się to, o czym marzyłam – brzozy zostały opanowane przez dzieci. Genialna „stara” ekipa – czyli chłopaki i dziewczyny, których pamiętam jako dzieciaki – wyrosła, wyprzystojniała ale nie straciła nic ze swojego uroku. Filip z Grajkowa, Filip „Fifa”, Marcel, Borys, Wojtek, Piotrek – chłopaki, jesteście najlepsi!!! Dziękuję Wam, że pomimo tego, że jesteście już młodzieżą, potraficie mieć do siebie dystans 🙂 Dziękuję, że byliście na zajęciach, że nie narzekaliście, że zabawy dla maluchów, tylko bawiliście się najlepiej, jak się dało. A wasze nocne zabawy w „szukańca” to klasa sama w sobie!
Maluchy – najlepsze na świecie! I te, które są stałymi bywalcami brzóz, i te nowe. Najbardziej lubiłam początki – zestresowanych Rodziców, przyprowadzających swoje pociechy na zajęcia, a potem ich szok – kiedy okazywało się, jak bardzo samodzielne mają dzieci 🙂 Nie raz byłam świadkiem jak pięciolatek instruował swoją mamę, jak się wypożycza rower (szok na twarzy rodziców – bezcenny 🙂 ). Zresztą niejedna czterolatka odwalała za mnie robotę oprowadzając nowych Gości po naszym polu i wprowadzając ich przy tym w stan najwyższego zdumienia, kiedy dowiadywali się, że to nasza wczasowiczka (ukłony dla Zośki 😉 ). Dzieci przełamywały lęki swoje i Rodziców – Krystian z Warszawy, chłopak, którego mama była w szoku, kiedy przytulał się do Xavrasa (a podobno nie przepadał za psami 😉 ) Było tak, jak miało być – dzieci czuły się u nas zadomowione, bezpieczne i szczęśliwe.
Tacy czuli się też chyba Rodzice, wiem, że Brzozowe Kino Letnie, na które tłumnie przychodziły dzieci, pozwalało im na romantyczne spacery tylko we dwoje, mam niejasne wrażenie, ze parę namiotowych randek też się zdarzyło 😉 Zresztą było widać, że dzięki zajęciom i seansom filmowym dzieci miały zapewniony rytm dnia – po bajce spać, a wtedy Rodzice szaleli (pozdrawiam tatę Krystiana, który w nocy skakał na trampolinie: „Pani Marto, MUSIAŁEM!” 🙂 ). Tutaj muszę też pozdrowić Laurę i Roberta – wasz tradycyjny „Dzień wina” na długo zostanie w mojej pamięci, szczególnie, że ostatni trwał trzy dni 😉 No i te momenty, kiedy musiałam grozić Rodzicom, że zabronię im grać w piłkarzyki, jak nie będą ciszej, a oni grzecznie mówili „przepraszamy”, po czym uciszali się nawzajem i straszyli moją osobą 😉
No i zwierzęta. Tradycyjnie: psy, koty, świnia morska, chomiki, króliki, kanarki, żaby i jaszczurki 🙂 Kocham wyraz twarzy nowych Gości, kiedy dowiadują się, że ich pupile u nas nic nie płacą, co więcej – są przez nas rozpieszczane do granic możliwości (w sumie, to miałam trzymiesięczną darmową dogoterapię – coś pięknego!). Tutaj też pamiętam parę psich indywidualności – Bunię, która przyjechała zalękniona, a po paru dniach była najukochańszą przytulanką, Cudną Krówkę z przyczepy obok, Białą wariatkę, która znikąd pojawiała się na naszych głowach, kiedy z eskadrą drzemałyśmy na dworze, całą galerię jorków, mojego ulubionego Mopa i wiele wiele innych czworonożnych gwiazd 🙂
To był dobry sezon, znowu lepszy niż poprzedni. Mam wrażenie, że bardziej rodzinny ale nie w ten spokojny sposób, tylko najbardziej szalony ze wszystkich – będę się upierać, że to był sezon brzozowych dzieci. Chcę takich więcej! Bo już za Wami tęsknię. Do zobaczenia, za rok 🙂
ciocia Marta
Jak zwykle Wspaniale spędzony czas Wakacji i tylko ,, Pod brzozami”.
Obsługa Perfekt !!!
Wracamy jak zwykle za rok -jak bumerangi.
Pozdrawiamy Groszki