Pamiętacie nasz artykuł, w którym podawaliśmy powody, dla których należy przyjechać nad morze jesienią? Jeżeli to nie zajrzyjcie tutaj. Jednym z powodów były grzyby. I o grzybach dzisiaj będzie. Ale nie ogólnie, tylko – jak zawsze – brzozowo 🙂
Jak sami dobrze wiecie, Pod Brzozami grzyby są. Pierwsze znajdowaliście już w sierpniu, więc sami wiecie, że to nie są czcze przechwałki, tylko „fakt autentyczny”. Przygotowaliśmy dla Was krótki przewodnik po brzozowych grzybach i po tym, co można z nimi zrobić. Zapraszamy do smacznej lektury!
Koźlarz białawy (kozak biały) – rzadki okaz grzyba jadalnego. Jak wygląda? Rośnie na białawo – zielonej, zwężającej się ku górze nóżce, często wygiętej, jego kapelusz osiąga do 7 cm średnicy i jest koloru biało-szaro-zielonego. Na początku płaski, a potem wypukły. Pod kapeluszem znajdziecie „gąbkę”, czyli szarozielone rurki.
Koźlarz czerwony – bardzo miły dla oka, chociaż dla żołądka też 🙂 Jest bardzo charakterystyczny, ma piękny jaskrawy kapelusz (pomarańczowo-brązowo-czerwony), którego średnica może osiągnąć nawet 20cm. Stoi sobie na walcowatej grubej białawej nóżce. Pod kapeluszem – gąbka, czyli rurki, koloru żółtawego.
Kozaki można oczywiście ususzyć, lub dodać je do jajecznicy. Można też zrobić z nich zupę, ale Brzozy proponują coś bardziej hipsterskiego, czyli kozacką tapenadę, szybkie danie doskonałe na imprezy, idealne pod kieliszek czegoś mocniejszego. Tapenada to nic innego jak pasta do chleba lub krakersów, na bazie oliwek. Do brzozowej tapenady potrzebne będą oczywiście nasze koźlarze, przesmażone z cebulką na oliwie z oliwek – wystarczy dosłownie kilka sztuk. Do tego słoik czarnych oliwek, duża łyżka posiekanej zielonej pietruszki, mała papryczka chili, sól i 1 łyżka octu balsamicznego. Wykonanie jest banalne – oliwki i wystudzone grzyby miksujemy ze sobą na jednolitą masę, dodajemy drobno pokrojoną papryczkę, pietruszkę, sól i ocet. Jeśli pasta jest za sucha – dodajemy jeszcze łyżkę oliwy. I gotowe – pastę nakładamy na kromki świeżego białego pieczywa – bagietka będzie w sam raz 🙂
Pastę można przechowywać w lodówce w słoiczku – dzięki dużej zawartości oliwy nie zepsuje się szybko.
Opieńka miodowa – kolejny rzadki grzyb „Pod Brzozami”. Kapelusze do 10 cm, kolor od jasno do ciemnobrązowego,im starsze, tym bardziej płaskie. Pod kapeluszem blaszki, dlatego grzyb polecany tylko dla wytrawnych grzybiarzy (łatwo pomylić go z trującymi). Trzonek grzyba jest kremowo-żółty, z „kołnierzykiem”, czyli pierścieniem. Im grzyb młodszy, tym smaczniejszy!
Opieńki najczęściej się marynuje. W Internecie znajdziecie mnóstwo kombinacji alpejskich dotyczących marynowania tychże grzybów, więc nie ma sensu się powtarzać. Dlatego Brzozy proponują zastosowanie opieńki miodowej jako lekarstwa. Tak, dobrze widzicie – opieńka leczy! Opieńki likwidują zgagę, pomagają przy bólach w lędźwiowej części kręgosłupa zmniejszają oznaki epilepsji…Opieńka jest także środkiem przeciwko kurzej ślepocie i innym chorobom oczu. Polepsza ukrwienie mózgu. Jak stworzyć opieńkowy preparat?
Świeże opieńki należy dobrze ugotować albo ususzyć i sproszkować. Dzienna dawka wynosi około 30 g proszku, który można dodać do jedzenia albo do herbaty. .Leczenie stosuje się przez 10 dni. Czy komuś pomogło Brzozy nie wiedzą, ale przepis podają jako ciekawostkę 🙂
Maślak (w niektórych kręgach zwany maźglakiem lub ślimorem) – grzyb o pięknym, czekoladowobrązowym kapeluszu, za młodu i w czasie deszczu śliskim i lepkim, o średnicy nawet do 15 cm. Pod kapeluszem znajdziemy brudnooliwkową gąbkę, czyli rurki. Maślaki stoją na żółtobrązowych nóżkach, które – w przeciwieństwie do kapelusza – „maźglate” nie są 😉
Maślaki można marynować, dusić w śmietanie, ewentualnie zrobić z nich zupę. My proponujemy maślakową lazanię. Przepis na lazanię każdy zna, a kto nie zna, sprawdzi sobie u wujka Google. Ogólne zasady są takie: makaron, mięso, makaron, mięso (ile razy się zmieści), sos beszamelowy (niekoniecznie, co kto lubi), ser – zapiekamy. U nas zamiast mięsa będą maślaki i na tę część lazanii podajemy przepis. Potrzebujemy do 1 kilograma młodych maślaków, cebulę białą, cebulę czerwoną, zieloną pietruszkę, po jednym strąku kolorowej papryki (żółta, zielona, czerwona) i puszkę mleka kokosowego. Maślaków nie obieramy! Kroimy je w kosteczkę. Tak samo kroimy cebule i wszystko razem przesmażamy na oliwie z oliwek. Dodajemy paprykę również pokrojoną w kosteczkę i jeszcze trochę smażymy. Jak papryka puści sok, to całość zalewamy mlekiem kokosowym. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem, dodajemy łyżeczkę curry i szczyptę pieprzu kajeńskiego. Kiedy mleko się zagotuje – farsz do lazanii jest prawie gotowy. Po zdjęciu z ognia dodajemy do niego pęczek posiekanej pietruszki i wszystko mieszamy.
Uwaga dla niecierpliwych – tak przygotowane wnętrze lazanii może być po prostu sosem do makaronu – wtedy jest dużo szybciej 🙂
Podgrzybek brzoskwiniowy – niby zwykły, a wyjątkowy 🙂 Kapelusz w pięknym, brązowomorelowym kolorze, osiągający średnicę do 8 cm. Osadzony na żółtej, często zagiętej nóżce. Pod kapeluszem jasnożółte rurki. Jest to naprawdę rzadki rodzaj grzyba!
Tutaj nie należy kombinować – grzyb sam w sobie jest piękny i smaczny, brzozy proponują go przesmażyć na oliwie w towarzystwie cebuli i czosnku i wymieszać z ryżem ugotowanym w bulionie (grzybowym lub warzywnym) oraz posiekaną zieloną pietruszką. Podawać posypany parmezanem. Taki ryż można podawać jako dodatek do dań mięsnych, lub jako samodzielną potrawę – coś a’la risotto.
Nie sposób nie wspomnieć tutaj o pewnym grzybie, który wprawdzie „Pod Brzozami” nie rośnie ale w drodze na Czerwoną Rzeczkę spotkacie go praktycznie przy drodze. Oczywiście chodzi o Czubajkę Kanię.
Kania – posiada kapelusz, który wygląda jak duży parasol. Literatura podaje, ze osiąga on średnicę do 30 cm (czyli jak mała pizza), ale bardzo często lubi wyrosnąć większy. Młody jest brązowy, a starszy biało-brązowy, wygląda trochę jakby się łuszczył. Pod kapeluszem – blaszki. Nóżka osiąga do 40 cm wysokości i ma przepiękny biały kołnierz.
Co zrobić z kani? Najprościej – usmażyć. I od razu mówimy – nie, kania nie smakuje jak schabowy. Kania to grzyb, a schabowy to świnia, więc… heloł.
W każdym razie potrzebne nam będą same kapelusze. Brzozy są przeciwne myciu grzybów, uważamy, że nieco ściółki leśnej w zębach nikomu jeszcze nie zaszkodziło. Kapeluszy powinno być więcej niż ludzi je jedzących, gdyż kania ma to do siebie, że bardzo dobrze wchodzi, więc niech Was nie przeraża jej wielkość. Oprócz kapeluszy potrzebne będą jajka, pieprz, sól, bułka tarta i masło klarowane (najlepsze i najzdrowsze). A oto przepis: Jajka należy rozbełtać, dodać sól i pieprz. Każdy kapelusz maczamy w jajku, obtaczamy w bułce tartej i smażymy na maśle klarowanym aż każda strona kapelusza się zrumieni. I już. Gotowe. Do tego można podać grube pajdy świeżego chleba lub klasycznie – ziemniaki i jakąś kiszonkę. Bardzo dobre i proste żarcie, Brzozy polecają!
Serdecznie zapraszamy Pod Brzozy – Brzozowicze, ruszamy na grzyby!
aut. Ciocia Marta
Najnowsze komentarze