5.30 – Budzik! Tak to już czas by wstać i uszykować się do pracy. Służbowa koszulka i identyfikator założone, w ostatniej chwili jeszcze trzeba znaleźć klucze od recepcji… i biegnę. Tak, tak biegnę, bo już z daleka widać przy recepcji ludzi czekających by spędzić miło czas na naszym polu.

Zadaje pytania:

-Z czym Państwo do nas przyjechali? Jak duży jest namiot czy przyczepa? Ile dni planują zostać?

Jeszcze nie wiem, że oni maja dla mnie trudniejszy zestaw pytań. Kiedy myślę, że jestem szefem, to ja rozdaję karty, zaraz oprowadzę ich po polu, pewna siebie pokaże, co mamy najlepszego do zaoferowania, a mamy tego sporo, opowiem o atrakcjach i udogodnieniach, pojawia się ono, pytanie, tak niechciane, tak trudne, że chyba jeszcze żaden człowiek nie znalazł na nie odpowiedzi…

– Czy będzie ładna pogoda?

I w tym momencie pojawiała się mała kropla potu na moi czole, głównie, dlatego, że już od 7 rano termometry wskazują jakieś 23 stopni, a moja koszulka właśnie doschła po wczorajszym praniu, chociaż rano zakładałam ją jeszcze wilgotną. Pytanie tak stresujące, że najstarsi Górale mogliby zacząć dumać nad odpowiedzią…

Jednak wróżką nie jestem, na przyszłości się nie znam, raz tylko wywróżyłam młodszemu bratu, że jak zje moje ciastka to może gdzieś zapodziać swoja ulubiona zabawkę.

Więc śmiało odpowiadam:

– Deszczu to Ustronie Morskie dawno nie widziało, upał, żar z nieba, patelnia na plaży, ludzie się opalają, jest gorąco i w ogóle chyba mamy pierwsze od dawien dawna prawdziwe lato…

Nie wierzą.

Więc tłumaczę:

– Woda gorąca, kostek nie wykręca. Kapać się można. Sinic nie ma. Zamknęli plaże, bo sprawdzali czy sinice są, ale nie ma, więc otworzyli. Białe flagi wywieszone. Woda czasami jak jezioro spokojna.

Nie wierzą jeszcze bardziej.

Jednak decydują się zostać, bo mamy super, bo mamy czystko, bo słyszeli dobre opinie, bo znaleźliśmy im idealne miejsce, bo… dużo wszystkiego i jeszcze więcej, ale w pogodę nie wierzą nadal.

Poł godziny później, gdy rozbili namiot, przychodzą się zarejestrować.

Zziajani, zmęczeni, bo gorąco, i, że chyba pogodę przywieźli…

Pytam, do kiedy zostają, i znowu, to samo pytanie,

– A do kiedy pogoda będzie?

Więc mówię:

– Pogoda u nas wyjątkowo piękna- 32 stopni to ostatnio norma, więc gorąco jak się patrzy. Nic tylko od rana na plaże iść, aby się opalać. A do tego woda ciepła, ma około 23 stopni, wywieszone białe flagi, sinic nie ma…

 

I kiedy słonce powoli zachodzi widzę tych Państwa wracających z plaży, uśmiech od ucha do ucha. Dzieci wybawione i wymoczone w morzu. Ojciec szczęśliwy, że nie musi pod sam namiot parawanów, parasoli i leżaków tachać, wszystko wypożyczył u Nas, oddał, i po sprawie, a jak się nosić nie będzie chciało to nawet wózek do sprzętu plażowego mamy. Żona szczęśliwa, walizka z dodatkowymi ubraniami się za to do samochodu zmieściła, wzięta jakby pogoda jednak była i chciało się zostać nad nieprzewidywalnym polskim morzem.

Państwo byli dwa tygodnie, nie wygnał ich deszcz, ani sinice, ani zima woda… po prostu skończył się urlop. Pomimo, że nie spakowali na wczasy leżaków, parawanów, parasoli i miejsca w bagażniku było jeszcze sporo, to pogody nam nie zabrali.

Słonce świeci, woda ciepła, sinic nie ma… miejsca są- nic tylko przyjeżdżać Pod brzozy.

A od personelu oprócz dobrych słów można usłyszeć tylko westchnięcia cytujące klasyka:

„Uch- jak gorąco! Puff- jak gorąco! Uff- jak gorąco!”1

Podobno maja powstać zapisy na siedzenie przy wentylatorze w recepcji…

 

 

1 „Lokomotywa” J. Tuwim

 

 

 

Facebook
YouTube
Instagram