Przez nasze pole namiotowo-kempingowe przewija się podczas sezonu letniego kilka tysięcy osób. Zagęszczenie ludzi na polu w okresie szczególnie pogodnych weekendów jest tak duże, że nasi goście są często zmuszeni „być” ze swoimi sąsiadami zdecydowanie bliżej, niż by sobie tego normalnie życzyli. Cóż, urlopu czas – wszyscy jak jeden mąż stawiają na przełom lipca i sierpnia, nie ma się więc co dziwić, że bywa ciasno.
Taki ogrom ludzi budzi konflikty: spory pojawiają się między naszymi gośćmi, ale są i odnoszone do całej obsługi. I nie ma problemu, jeżeli ktoś nam zwróci uwagę na coś, co w ferworze działań polowych umknęło naszej uwadze: jesteśmy bardzo otwarci na konstruktywną krytykę, staramy się udoskonalać nasze pole, stąd uwagi mające usprawnić działanie naszego pola i umilić pobyt naszym gościom są przez nas bardzo chętnie widziane. Na kwestie, które są do rozwiązania „na teraz” reagujemy natychmiast, a na wszelkie bardziej skomplikowane tematy trzeba czasem poczekać do następnego sezonu. Ale działamy! Zmieniamy się! Polepszamy się i nieskromnie powiemy, że chyba nieźle nam idzie, bo goście do nas chętnie wracają i chwalą sobie poprawki w działaniu pola, które wprowadzamy.
Ale wszyscy wiemy, że krytyka nie zawsze musi mieć cechy konstruktywnej, często jest powodowana zwykłą ludzką złośliwością. Z takimi gośćmi niestety też się musimy jakoś uporać. I pół biedy, jeżeli czyjeś niezadowolenie z jakiegoś elementu pola wynika tylko z chwilowego rozdrażnienia (bo trasa do nas była trudna, dziecko ciągle płakało, klima wysiadła, korki na drodze, kapeć w kole…). Takich gości poskramiamy cierpliwością, byciem miłym, rzetelnością – co jest u nas oczywiście w standardzie obsługi absolutnie każdego klienta, ale ci co bardziej zdenerwowani i negatywnie nastawieni w konfrontacji z naszą sympatyczną kadrą nie mają szans – prędzej czy później musi powrócić im dobry humor niezbędny do prawidłowego i skutecznego wakacyjnego wypoczynku.
Nieco gorzej przedstawia się sytuacja z gośćmi, którzy po prostu są zawsze i wszędzie ze wszystkiego, absolutnie wszystkiego niezadowoleni. W przeciągu całego sezonu jest ich naprawdę niewielu, ale i tak wystarczą żeby skutecznie popsuć humor nie tylko naszej i tak wytrzymałej obsłudze, ale i innym gościom. Współpraca z takimi gośćmi ciężko jest nie tylko trudna, ale wprost niemożliwa. Bo jak dyskutować z człowiekiem, który nie da ci dokończyć zdania, nie reaguje na racjonalne argumenty, próbuje cię zakrzyczeć i zastraszyć, obraża się, atakuje cię personalnie? Tak moi mili, takich „gości” też nam się zdarza na polu mieć.
Nie jesteśmy pewni, skąd się takie jednostki biorą. Część po prostu ma taki charakter, i awanturuje się dla zasady przynosząc wstyd rodzinie i znajomym, a ludziom dookoła utrudniając zasłużony wypoczynek. A w część wstępuje diabeł dopiero na wakacjach. Czemu? „Bo urlop to wojna”! A tak na poważnie, niektórzy wyjeżdżając na wakacje zostawiają kulturę oraz inteligencję w domu. Taki syndrom niestety obserwujemy od wielu lat. A jak się można dogadać z człowiekiem, który zachowuje się jakby był najważniejszy i na dodatek jakby go pierwszy raz wpuszczono między innych ludzi?
I jak się u nas taki delikwent objawia? Ano po pierwsze tym, że mu się wszystko należy: zniżka mu się należy, dobre miejsce mu się należy, indywidualna obsługa mu się należy („to nic że jest pięć rodzin w kolejce, pani ma się zająć właśnie mną mimo że jestem ostatni!”), nawet należy mu się to, czego nie mamy. Po drugie taki osobnik uważa, że jak coś jest za darmo, to jest jego: „Rowery za darmo? Przejmuję! Paletki za darmo? Biorę i nie oddaję. Przedłużacze dają? Wezmę pięć! Co z tego, że mi nie potrzebne? I tak wezmę! Parawan można pożyczyć? To się trzema obstawię…!”. Taki gość nie przyjmuje do wiadomości faktu, że na polu są inne osoby, które mają takie samo prawo korzystać ze wszystkich naszych atrakcji. Jego roszczeniowe podejście przewija się przez cały jego pobyt, a próba przywrócenia go do porządku musi skutkować karczemną awanturą.
Kolejną cechą naszego antypatycznego gościa jest to, że wszystko, ale to absolutnie wszystko mu się nie podoba: za ciasno, za luźno, za ciepło, za zimno, woda za mokra w kranie a za sucha w morzu, ziarna piasku na plaży mają złą średnicą, a trawa na polu zły kolor. I nasz typek chodzi po polu i co robi? Manifestuje niezadowolenie! Wszyscy muszą wiedzieć co mu się nie podoba i dlaczego. A czy się muszą zgadzać? Nie muszą, ale kto będzie z nim dyskutował?
Drodzy nasi goście, na zakończenie chcielibyśmy życzyć Wam, abyście nie spotykali na swoich wakacyjnych szlakach chamów na wakacjach, a także żebyście w przypływie wakacyjnej adrenaliny – sami się w nich nie zmienili 🙂 Pozdrawiamy!
Tak to jest że wszystkim się nie dogodzi. Czasem ludzie przyjeżdżają na miejsce w złym humorze, bo z żoną/mężem po drodze kutnia była, bo dzieciaki wrzeszczały no i muszą się na kimś wyładować 🙂 Nie każdy zostawia swoje problemy w domu. A podejrzewam że po tym jak się „wyżyją” na kimś wcale nie mają lepszego humoru.