Nie dawniej jak wczoraj, słuchając kawałka „6 lat później” Kultu z płyty Your Eyes, którego tekst Kazik Staszewski napisał dla żony, po 6 latach od chwili jej poznania, opisując w nim głębokość, stabilność i mądrość relacji jaką razem zbudowali, uświadomiłem sobie, że tytuł idealnie pasuje do naszej obecnej sytuacji zawodowej. Wspomniany kawałek jest drugim z trylogii utworów opisujących wyjątkowe uczucie Kazika do żony. Pierwszy z nich to kawałek „Do Ani” z pierwszej płyty Kultu. Podczas pisania słów autor nie mógł mieć pewności, że to co łączy go z Anką przetrwa wszystkie trudności czyhające na nich na przestrzeni wielu lat, wydaje się że jednak to przeczuwał. Jest to o tyle wyjątkowe, że była to jego pierwsza miłość, a wiadomo jak stali w uczuciach bywają rockmani. Oczywiście całej sytuacji nie zaszkodził błyskawicznie spłodzony syn Kazik. Przez pierwszy etap znajomości Kazimierz Senior był zmuszony jeździć pociągiem do Torunia, do miasta rodzinnego Anny, lecz trafił na katolickich teściów, musiał więc każdą wizytę kończyć nocną podróżą w wagonach naszego narodowego przewoźnika. Podróże takie odbywał raz w tygodniu, co świadczy o niezwykłej determinacji. W tekście można odnaleźć tego ślady: Czy wiesz, że gdy odjeżdżam, umieram dziewięć razy Umieram stojąc w oknie na korytarzu. Jako ciekawostkę dodam, że z tego okresu pochodzi także wers największego przeboju Kultu, a mianowicie „Polski”: Czy byłeś kiedyś w Kutnie na dworcu w nocy Jest tak brudno i brzydko, że pękają oczy”. Kazik po prostu wracając z Torunia w środku nocy często przesiadał się w Kutnie. „Do Ani” to też jeden z pierwszych hitów tej kapeli, do dzisiaj regularnie grany na koncertach, doczekał się też kilku wersji. Z płyty „Poligono Industrial” pochodzi utwór dopełniający wspomnianą trylogię. „Kocham Cię, a miłością swoją” w tekście przywołuje szereg konkretnych wydarzeń, które spotkały Kazika i Ankę na ich życiowej drodze.

Jedyne wytłumaczenie jakie mam na ewidentne oddalenie się od tematu to takie, że szalenie cenie sobie twórczość Kultu, ale do rzeczy:

Rok 2007 dla Campingu Pod brzozami był przełomowy, wtedy to bowiem z pola namiotowego dostępnego tylko dla znajomych Prezesa przekształcił się on w legalnie funkcjonującą i odprowadzającą podatki firmę. Nazwa „Pod brzozami” stała się zatem oficjalną nazwą nowopowstałego ośrodka wczasowego. Także tego roku została utworzona pierwsza odsłona strony www.pod-brzozami.pl (obecnie dostępna strona jest jej 4 wersją) i rozpoczęła się reklama w Internecie.

Początki nie były łatwe. Infrastruktura pola, jeżeli w ogóle można mówić tu o infrastrukturze odbiegała od tego, co teraz kojarzone jest z naszym campingiem, ponadto była ona „zamknięta” na terenie blisko dwukrotnie mniejszym niż obecnie. Linie pomiędzy „starym” polem, a jego nową częścią wyznaczają wysokie brzozy – na nowym terenie po prostu nie zdążyły jeszcze wyrosnąć okazałe drzewa. Poniższe zdjęcie przedstawia widok ze starej części pola na łany pszenicy, gdzie teraz mieści się integralna część ośrodka tzw. patelnia, w tle widoczny jest dąb, który  rzuca cień na Plantacje domków holenderskich „Grajkowo”.

nowa czesc pola kempingowego w 2007r

Na zaplecze sanitarne składały się wówczas dwie ubikacje oraz dwa prysznice, była też dostępna kuchnia. Na całym polu był tylko jeden słupek z prądem, pod którym kłębiły się supły przedłużaczy. Sanitariaty w Chiltonie, które teraz są rezerwowymi, wtedy nie były nawet w planach. Na zdjęciu cały i jedyny węzeł sanitarny.

sanitariaty campingu w 2007r

Ale mimo tak „raczkującej” formy Campingu, nasi goście nie dawali się zniechęcać. Tłumnie przybywali pod brzozy cierpliwie znosząc wszelkie niedogodności związane z niedostosowaniem pola namiotowego do takiej ilości wczasowiczów. Podczas licznych rozmów próbowaliśmy dowiedzieć się od doświadczonych karawaningowców, w którą stronę powinien się obiekt ten rozwijać. Teraz, po wielu latach, dziękujemy za konstruktywną krytykę i dużo, dużo cierpliwości. Obecna postać Kempningu Pod brzozami to także Wasza zasługa! Cieszy nas też fakt, iż pośród tegorocznych gości są także osoby pamiętające tamte czasy i wspominające je z nostalgią i utęsknieniem (pewnie dlatego, że po latach pamięta się głównie pozytywne rzeczy).

Pozwolę sobie teraz przytoczyć kilka liczb, które zobrazują jak trudną drogę przeszliśmy przez te 6 lat. Jak już wspominaliśmy do dyspozycji naszych gości w roku 2007 były dwa prysznice i dwie ubikacje, teraz jest ich odpowiednio 15 i 16. Wtedy był jeden zewnętrzny zlew, teraz jest ich 9. Słupki z prądem: jeden do 58!!! Jeżeli chodzi o kadrę to w analizowanym sezonie Prezesowi pomagał niezmordowany wujek Roman zajmujący się odpadkami i czasami depczący w pośpiechu koce wczasowiczów oraz siostra, zwana także Prezesową (widoczna na drugim zdjęciu w akcji), dbająca o czystość sanitariatów. W obecnym sezonie zatrudnionych jest 7 osób, a w roku 2012 było aż dziewięciu pracowników.

Nie było wtedy także recepcji, (prezes prowadził pole za pomocą kalendarza i długopisu. Jak? –  do dzisiaj stanowi to nierozwiązaną tajemnicę tego miejsca), nie było tabliczek, sektorów, boksów, chiltona, pilkarzyków, placów zabaw. Jedyne, co od zawsze jest niezmienne, to obecność boiska do siatkówki, wynika to oczywiście z siatkarskiego profilu naszego obiektu J

Sezon 2007 zakończył się dużym sukcesem zarówno marketingowym jak i finansowym. Pozwoliło to z nadzieją patrzeć w przyszłość, a także dostarczyło środki niezbędne do dalszego rozwoju. Na zdjęciach wyraźnie widać, że wówczas było to zdecydowanie bardziej pole namiotowe niż kempingowe.

pole namiotowe

Sześć lat wspólnego pożycia pozwoliło Kazikowi Staszewskiem nabrać dystansu i pokory do uczucia jakim darzy swoją ukochaną, przy czym to uczucie nie stało się słabsze, wprost przeciwnie. W przejmujących słowach frontman Kultu zwraca uwagę, że jego miłość stała się mądrzejsza, być może mniej emocjonalna, ale przez to stabilniejsza i dająca poczucie bezpieczeństwa. Jednocześnie wskazuję, że nie zwalnia to z obowiązku uważnego dbania o dobrą kondycję relacji łączącą dwoje bliskich sobie osób: Czasem bardzo niewiele czasu jest potrzeba By zburzyć wszystko i wszystko pogrzebać Zrozumieć trzeba, jak groźne są pozory Przecież nie ma miłości bez pokory.  O dojrzałości, konieczności niejednokrotnego odłożenia dumy na bok. a także braku egoizmu świadczy przyznanie się autora do popełnienia wielu błędów. Nie wpływają jednak one na siłę uczuć łączącą Staszewskich.

Słowa powyższego akapitu, co prawda w sposób trochę naciągany, odnieść można także do naszego rozwoju w kontekście pracy nad Polem namiotowym Pod brzozami. Na pewno mamy dużo więcej pokory, niż w roku 2007. Wtedy wydawało się nam, że od opinii najlepszego kempingu w kraju, a może i na starym kontynencie dzielą nas tylko dni. Dwutygodniowy deszcz padający bez przerwy i zmieniający pole namiotowe w pole ryżowe błyskawicznie ugasił naszą młodzieńczą fantazję. Na pewno jesteśmy mądrzejsi. Gdybyśmy chcieli wymienić wszystkie popełnione przez te lata błędy z artykułu zrobiłaby się książka do podpierania mebli. Na pewno potrafimy przyznać się do błędów, co właśnie uczyniliśmy.

To odpowiedni moment, aby przeprosić za wszystkie niedogodności powstałe na skutek naszych zaniedbań, a także podziękować wszystkim gościom, którzy odwiedzili nas przez te 6 lat. Dziękujemy za cierpliwość i zaufanie, jednocześnie przyrzekamy  z ręką położoną na najdorodniejszej brzozie, że dołożymy wszelkich starań aby wszystkie urlopy spędzone pod brzozami, niezależnie od pory roku i pogody, były wspominane z uśmiechem na ustach. Taki jest w końcu cel naszej pracy.

 

camping w 2007

 

Facebook
YouTube
Instagram