WYZNANIA MŁODEJ RECEPCJONISTKI
Sezon 2017 powoli zbliża się ku końcowi, zatem jest to dobry czas na swego rodzaju podsumowanie i wnioski. Bieżące lato to mój pierwszy sezon spędzony „Pod brzozami”. Kiedy przyszłam na pole pierwszy raz, by je obejrzeć, zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Wielka przestrzeń, ładne i czyste sanitariaty, boisko, trampolina, nowa kuchnia i świetlica dla dzieci… Stwierdziłam, że do takiego miejsca sama chętnie przyjechałabym na wakacje, więc mogę śmiało powiedzieć, że moja przygoda „Pod brzozami” rozpoczęła się bardzo dobrze. Schody zaczęły się nieco później.
Jak na nową recepcjonistkę przystało, zanim zaczęłam samodzielną pracę musiałam przejść szkolenie i przyznam, że tak dużą ilość wiedzy w ciągu kilku godzin opanowałam dotychczas tylko podczas sesji na studiach 🙂 Informacje, które musi posiadać recepcjonista, by ogarnąć całe pole i gości mogłabym wymieniać długo. Szkolenie prowadziła nasza przesympatyczna managerka Olga i powiem szczerze, że zastanawiałam się wtedy, czy w czasie potoków słów wydobywającymi się z jej ust udaje jej się wziąć oddech. Obawiałam się, że mi się dziewczyna poddusi i nie będzie miał kto poprowadzić szkolenia do końca 🙂 Na szczęście Olga przeżyła moje szkolenie, a ja się nie poddałam i dobrnęłam do końca. Wtedy rozpoczęła się już właściwa praca, a ja mogłam nazwać siebie recepcjonistką.
Ze wszystkich moich obowiązków najwięcej stresu przysparzało mi rozstawianie namiotów, przyczep itp. Bo przecież skoro mamy namiot 3-osobowy, a tutaj jest takie fajne duże miejsce, które bardzo podoba się gościom, to nie mogę go tam postawić, bo lepiej będzie tu pasować przyczepa z przedsionkiem. Ale tam jest dobre miejsce! Tak, właśnie tam, tylko… no nie, przecież zastawię kampera, który wyjeżdża jutro, więc też odpada. O! Tu jest idealnie. Ale zaraz, przecież obok jest przyczepa stała i muszę zostawić miejsce na przedsionek i samochód, gdyby ktoś miał do niej niebawem przyjechać. Chociaż jeśli gość przyjedzie dopiero za 2 tygodnie, to mogę teraz postawić na 5 dni ten namiot tutaj. Ciekawe, czy zapowiedział kiedy przyjedzie… No niestety, w kalendarzu nic nie ma. Ale nie poddajemy się, szukamy dalej! 🙂
Najgorszy jest ten moment, kiedy miejsca powoli się kończą, ale jest jeszcze w czym wybierać. Wtedy naszym gościom bardzo ciężko jest zdecydować się na jakieś miejsce i często w finale okazuje się, że jednak jest dla nich za ciasno, więc muszą to przemyśleć i wtedy się odezwą (oczywiście nikt później nie daje znać jaką decyzję podjął). Paradoksalnie, kiedy zostaje ostatnich kilka miejsc i już nie ma możliwości żeby w nich przebierać ani tym bardziej mieć swój „ogródek” przed namiotem żeby rozstawić stolik, krzesła, grilla i leżaki, a i jeszcze żeby dzieci miały gdzie się bawić, znika problem ciasnoty. A nawet jeszcze lepiej, gdyż w miejscu przeznaczonym dla namiotu 3-osobowego potrafi zmieścić się namiot 4-osobowy z dwiema sypialniami 🙂
Bywa też tak, że w szczycie sezonu miejsc na naszym polu brakuje i czekamy aż goście powyjeżdżają żeby rozstawić na ich miejsce nowych. W tym celu bierzemy od nich numer telefonu i dzwonimy, gdy coś się zwolni. I tak pewnego dnia chodzę po polu i próbuję wymyślić gdzie postawić dwie przyczepy z przedsionkami i dwa samochody w taki sposób, żeby były obok siebie. Kiedy znalazłam odpowiednie miejsce, cała w skowronkach i szczęśliwa, że tak szybko się udało dzwonię do ludzi od przyczep, po czym po drugim telefonie wykonanym do nich dowiaduję się, że to już nieaktualne, bo znaleźli miejsce na innym polu. W tym miejscu umilknę i nie będę zdradzać mojego komentarza po skończonej rozmowie.
Poza kilkoma drobnymi nieporozumieniami uważam, że mamy najlepszych gości pod słońcem. Bo czymże byłyby „Brzozy” bez Was? 🙂 Nawet idąc do pracy w najgorszym nastroju, nie ma możliwości żeby długo się utrzymał.
Na zakończenie muszę oczywiście wspomnieć o naszej niezastąpionej brzozowej kadrze. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że jest to najlepsza ekipa, z którą kiedykolwiek miałam okazję pracować. To w dużej mierze dzięki nim panuje tutaj tak sympatyczna atmosfera, którą od wejścia podchwytują brzozowi goście. Można powiedzieć, że razem z Wami, naszymi gośćmi, tworzymy jedną wielką, zgraną rodzinę, co sprawia, że chce się tutaj wracać! 🙂
Najnowsze komentarze