Październikowe deszcze przypieczętowały koniec sezonu letniego 2016. W tym roku z powodu przepięknej wrześniowej pogody trwał on naprawdę długo, więc i na podsumowanie naszych wakacyjnych perypetii musieliście trochę poczekać.
Zacznę jak zawsze – to był dobry sezon. Mimo że pogoda nas nie zawsze rozpieszczała, frekwencja nie zawsze była zadowalająca, a goście nie zawsze wyrozumiali – to był naprawdę dobry sezon. Powoli przyzwyczajamy się do tego, że po prostu każdy kolejny jest lepszy od poprzedniego.
Goście mimo nie do końca przyjemnej sierpniowej aury – ogólnie rzecz biorąc – dopisali. Mnóstwo znanych nam twarzy – cieszy nas ogromnie że po raz kolejny na swój letni wypoczynek wybieracie właśnie nas. Staramy się ze wszystkich sił abyście do nas wracali i jak widać – doceniacie nasze starania. Nie mniej cieszy nas obecność nowych gości, którzy najczęściej mimo „doby internetu” docierają do nas z polecenia swoich znajomych i przyjaciół. To też dla nas bardzo ważne, dlatego wszystkim którzy wybrali po raz pierwszy lub po raz kolejny „Pod Brzozami” serdecznie dziękujemy – i zapraszamy ponownie!
Tak drodzy goście – to Wy tworzycie atmosferę „Brzóz”. To dzięki Wam nasze pole ożywa co wakacje, to Wy sprawiacie że ma swoją duszę i że urlop u nas to dobra opcja na letni wypoczynek. A my jesteśmy tu dla Was i przez Was. W tym roku byliście świadkiem lekkich kadrowych przetasowań: zeszłoroczna recepcjonistka została panią menadżerką, zeszłoroczne sprzątaczki zostały paniami recepcjami, zeszłoroczna przyjaciółka firmy została panią sprzątaczką (tak jak została nią siostra zeszło-zeszłorocznej recepcjonistki) i tylko prezes niezmiennie dzierży prezesowskie berło (nie do zdetronizowania jest dziad jeden…). I może w tym miejscu słów kilka jak się nasza nietuzinkowa kadra spisywała w tym sezonie. W związku z tym, że o sobie mi pisać jest jakoś niezręcznie, to pominę kwestie menadżerskie (i tak wiadomo że byłam zajebista hehehehe…).
Od lat filarem naszej firmy jest Wujek Roman, większość odwiedzających nas gości świetnie go kojarzy. W tym roku do pomocy dostał Pana Rysia, człowieka który szybko okazał się niezastąpionym konserwatorem działającym w imię zasady: im mniej mnie widać tym więcej robię. Serdecznie pozdrawiamy naszych najstarszych pracowników. Co do ich obecności w przyszłym sezonie – nie mamy najmniejszej wątpliwości.
Dziewczyny jak maliny – sprzątaczki nasze cudowne – Ania i Justyna. Ania – zaprawiona w boju wyjadaczka która z niejednego kibla stolec czyściła oraz Justyna – świeżak w temacie – nigdy w życiu nie sprzątała „przemysłowo”. Obie spisały się świetnie uzupełniając się w sposób doskonały. Pierwsza – szybka, energiczna, rozgadana i głośna, druga – staranna, precyzyjna, wyważona i cicha. Namiętnie dbały o czystość i sprawność pola, sanitariatów, pokoi pensjonatowych, a także brzozowych rowerów, zwierząt, trampolin i wyposażenia wszelakiego. Mimo tłumu w okresach najbardziej sprzyjających pogodowo – dały radę! Było czysto i przyjemnie, a obsługa w ich wykonaniu też była na wysokim poziomie.
Dziewczyny jak sprężyny – recepcjonistki nasze kochane – Jagoda i Ola. Właściwie nie wiem czy je opisywać osobno, jak same twierdzą mają jeden mózg. Działają we dwie jak dobrze naoliwiony mechanizm. Wykonywały swoją pracę z zaangażowaniem godnym samego prezesa. Wszędzie było ich pełno, mimo że czasem marzły, czasem się gotowały, czasem nawet łezkę ze stresu jakąś uroniły – dały radę i zaciekłością cyrkowego tresera lwów opanowywały tłum rozwścieczonych wczasowiczów walczących o wolne miejsce pod namiot. Uprzejme, pomocne, ładne i zgrabne, a i kumate kiedy trzeba – cóż można chcieć więcej od brzozowej recepcjonistki…?
Najnowszym nabytkiem „Brzóz” okazał się mój osobisty narzeczony, który z werwą i energią w kryzysowej sytuacji wkroczył do pomocy i utrzymał swe stanowisko po dziś dzień. Karol szybko wykazał się pracowitością i zaangażowaniem dzięki czemu odnalazł się na „Brzozach” niczym Piętaszek przy swym Robinsonie. Wszyscy wróżymy mu długą karierę – i przy moim boku i w pracy u prezesa 😀 …
No i właśnie – prezes. Wyluzowany w tym sezonie jak nigdy wcześniej, chodził i pańskim okiem tuczył swoje konie – czytaj nas, pracowników – nieboraków. Jak był zadowolony, obdarzał nas swym uroczym uśmiechem, a jak nie był zadowolony… A nie… Jednak zawsze był… 😀 Dumny niczym paw obchodził swe włości ciesząc się z pogody i towarzyszącej jej fali brzozowych turystów.
Taki to był sezon. Pełen śmiechu, żartów, dowcipkowania, ale i ciężkiej pracy okraszonej niestety czasem mniej przyjemnymi chwilami. Na szczęście dobrych chwil w te wakacje było znacznie więcej niż tych, o których wolelibyśmy zapomnieć. Wiemy, że urlop to często dla naszych gości stresujące wydarzenie, dlatego wybaczamy im nerwy i staramy się zrobić wszystko, aby w pełni mogli się cieszyć wypoczynkiem.
Mili Goście, żegnamy już definitywnie sezon letni 2016. Pamiętajcie, że jesteśmy czynni cały rok i że czekamy na Was – najpóźniej do wakacji 2017. Bardzo tęsknimy i liczymy, że – już niebawem – DO ZOBACZENIA!
Ech….aż mi łzy poleciały…..podsumowanie sezonu bezcenne!! Kto zna Was ten doskonale wie,że raz do Brzóz trafić to już przepaść na zawsze….tak jak pogoda nad Bałtykiem zmienna jest,tacy i goście się pojawiają…nie ma lekko ale zawsze jest co wspominać….My wspominamy zawsze przyjemnie…Wracamy do tego co kochamy!!!Pogoda nam w tym roku nie dopisała ale nie dla niej tam jeździmy.Było super jak zawsze :)…pozdrawiam i….Polecam niedowiarkom!!
dziekujemy Iza, jestes Wielka!!!